sobota, 16 kwietnia 2016

Musisz i kropka.

Przez ostatnie pół godziny układałam w głowie zdania które mogłabym tu napisać. Pewnie będzie wyglądać to zupełnie inaczej niż to sobie zaplanował mój mózg ale to się zaraz okażę.

Sytuacja miała miejsce jakoś po północy. Siedziałam z rodzicami w salonie. Brata jeszcze nie było w domu, wybył na imprezę. Oglądaliśmy w milczeniu Sherlocka Holmesa. Od czasu do czasu padło jakieś słowo, i to tyle. W końcu film się skończył, tata wyszedł na balkon zapalić papierosa a ja z mamą zostałyśmy same. I padło to zdanie którego najbardziej się spodziewałam.
-Ja naprawdę się cieszę, że poprawiłaś te oceny.
Cholera, usłyszałam to przez ostatni tydzień z milion razy. Może by mnie to nawet ucieszyło gdyby nie fakt, że rozmowa przeszła na zupełnie inne tory.
-Ale za rok trzeba wziąć korepetycje z matematyki i angielskiego. Piszesz z tego maturę.
MATURA
Ostatnie najczęściej słyszane przeze mnie słowo. W domu, w szkole, na dworze...WSZĘDZIE.
Oczywiście wybuchła kłótnia na temat tego jakże ważnego egzaminu dojrzałości… Dodatkowo został poruszony temat studiów. W końcu zaczęłam mówić:
-A co jeśli nie chce iść na studia? Co jeśli nie chce pisać matury? Co jeśli nie chce ukończyć szkoły?
Rzecz jasna mama wzięła to na serio.
-JAK TO NIE CHCESZ? MUSISZ.
Nic nie muszę. Nikt nic nie musi.
Spytałam dlaczego mnie to tego przymusza.
-Do niczego Cię nie przymuszam ale MATURĘ musisz zdać.
MUSISZ, MUSISZ, MUSISZ. To słowo chyba będzie mnie nawiedzać w najgorszych koszmarach.
A ile osób nie zdało/ nie podeszło do matury i ma się świetnie? Multum.
Nie mówię tutaj, że nie chce. Chce, oczywiście. Chce to zdać na tyle, na ile mnie stać. Chcę podjąć się studiów o których marzę od bardzo dawna i chcę mieć pracę która powiążę się z tym co kocham , z tym co sprawia mi radość.
Przeszedł tata. Atmosfera się rozluźniła. Zaczęliśmy rysować, grać w kółko i krzyżyk. Mama także się przyłączyła. W końcu powiedziałam rodzicom, że na początku drugiej klasy liceum musimy zacząć się zastanawiać na dyplomem. Spytałam więc:
-Tato, z czego mogę robić dyplom?
(Tu dla osób nie wiedzących - małe wyjaśnienie. Jestem w szkole plastycznej. Na koniec liceum robi się prace dyplomową. Trzeba wykonać określoną ilość prac np. z malarstwa, reklamy wizualnej, rzeźby czy grafiki komputerowej. W określonym terminie wystawia się prace. Przechodzi komisja: wszyscy nauczyciele z przedmiotów artystycznych. Do tego wszystko jest nagrywane i fotografowane. Całość jest nazywana „obroną dyplomową”. Trzeba opowiedzieć rzecz jasna o swoich pracach.)
Tata westchnął i nie powiedział nic. Spytałam jeszcze raz i znów to samo. W końcu odezwała się mama:
-Ale do dyplomu masz jeszcze dwa lata! - Zaśmiała się cicho.
I w tym momencie nie wytrzymałam.
-TAK SAMO JAK DO MATURY.
Wydarłam się.
Szczerze? Ważniejsza od matury jest dla mnie obrona dyplomu bo dzięki temu dostaje wykształcenie plastyka. Tak naprawdę już z samym tym wykształceniem mogę startować do firm reklamowych czy gdziekolwiek indziej. Nie mówię tutaj od razu o wielkiej firmie i robieniu reklam dla zagranicznych, wielkich miast. To przychodzi z czasem. W końcu od czegoś się zaczyna, prawda?
Wkurza mnie myślenie, że do matury mamy tak już „tyci tyci” a do dyplomu „CAŁE DWA LATA”
Dyplom jest szybciej od egzaminów, tak tylko zaznaczę.
Wracając do mojego wybuchu… No cóż, nie wytrzymałam. Nie odezwałam się już ani słowem. Rodzice...eh...tata przed wyjściem na papierosa próbował mnie rozweselić. Mama stała przy balkonie i czekała na tatę.
-No idziesz? - powtarzała.
W końcu wyszli. Ja też lecz w przeciwnym kierunku. Prosto do mojego pokoju. Słyszałam jak idą do łazienki, do sypialni. Zaczęli puszczać sobie muzykę, śmiali się i super bawili. A ja? A ja piszę właśnie notkę o tym co się stało, o moich przemyśleniach.
Potrzebowałam się wyładować. Czasami tak mam ale zapominam, że mogę właśnie TUTAJ.
Kiedy czasami sobie przypomnę i pomyślę „hej, przecież mogę napisać o tym na blogu” uświadamiam sobie, że albo sprawa jest zbyt prywatna, albo jest to kilka żałosnych zdań których chcę się pozbyć z głowy.

Uściślając moją wypowiedź. Matura W TYM MOMENCIE nie jest moim priorytetem. Zapewne za rok mi się to zmieni i będę ostro zakuwać. Ale nie teraz. Nie kiedy muszę sobie poradzić ze zdaniem do następnej klasy. Staram się, widać poprawę. Po za tym jest kilka innych ważnych spraw którymi chcę się zająć. Ale nie o tym notka.

Dziękuje za przeczytanie.
Zachęcam do komentowania i udostępniania notki dalej.